Ładowanie...

Twoje bolesne doświadczenia drugiego człowieka, Boga, Kościoła są zaproszeniem …by pójść dalej.

Komentarz do fragmentu Ewangelii św Mateusza o kobiecie kananejskiej

„On nie odezwał się do niej ani słowem.” 

Jezus? Ten, co ma serce dobroci i miłości pełne? Ani słowem? To okrutne. Mógł coś, wyjaśnić, pocieszyć, dać nadzieję. A tu nic. Milczenie.

Ile osób, by się w tym momencie wycofało. Ile zmieniłoby ton. To Ty taki jesteś? Oszust nie prorok. Ilu ludzi zawiodło się na księżach, na Kościele. Przyszli o coś prosić, a nie dostali. Nawet z nimi nie porozmawiano, nie pozwolono wyjaśnić. Powiedzieli więc sobie: moja noga tam więcej nie postanie.

Tym, co najbardziej przeszkadza człowiekowi w odkryciu całej prawdy jest właśnie jego skostniała perspektywa postrzegania siebie i swego życia – ten trwający wiele lat schemat myślenia. Kto chce doznać uzdrowienia musi z tego wyjść i Bóg stwarza nam ku temu okazje. Niekiedy bolesne okazje. My jednak odbieramy je często jako atak na siebie, jako zniewagę.

Dlaczego ta niewiasta osiągnęła w końcu sukces? Ona opuściła swój dom, swoje strony. Przekracza granice, w których do tej pory żyła. To może być znak jakiejś duchowej rzeczywistości. Takie przekroczenie swoich granic czy raczej ograniczeń wewnętrznych jest nieprawdopodobnie trudne. Przeważnie mamy swoje utarte schematy: jestem taki a taki, ludzie są tacy a tacy, świat, religia, pieniądze, cierpienie, wszystko to mam zbadane i określone. I od lat powtarzamy te mądre zdania wśród przyjaciół i znajomych. I trzeba w życiu przekroczyć niejedną granicę, by zobaczyć siebie, bliźniego, Boga w innym, prawdziwym świetle. Być może ta kobieta miała już gdzieś w głębi serca wymarzony scenariusz spotkania z Jezusem. Pójdę do Niego. Rozpłaczę się, krzyknę, wzbudzę litość, a On, dobry prorok, uzdrowi mi dziecko. Takie były granice jej widzenia tej sytuacji. Bolesne milczenie Jezusa mocno je burzy, jest wstrząsem, ale i jakby zaproszeniem: pójdź dalej.

Twoje bolesne doświadczenia drugiego człowieka,
Boga, Kościoła są zaproszeniem
…by pójść dalej.

Ks. Zygmunt Kostka SDB